Anioł patrzył uważnie, jak szlachcianka do niego podchodzi. Kto wie, zawsze mogła coś wykombinować. Znaleźć za tym parawanem jakiś nóż albo inne ostre narzędzie, którym niespodziewanie mogła mu zadać ranę. Ale cóż. Na to się nie zanosiło, to i czekał spokojnie, w miejscu. Miecz opuścił nieco, po prostu opierając czubek jego ostrza o podłoże. Jedynie lekki wiatr targał nieco jego płaszczem.
Patrzył na jej ręce, na jej oczy i to, w jaki sposób patrzy. Tak. Wyćwiczona sekwencja. Zdziwić się można, jak wielu ludzi, kryjąc podstęp, robi to nieudolnie naśladując zwyczajne ruchy rąk, nóg, a także sposobu patrzenia. Często tak głupi sekret po prostu ich zdradza. A on widział ją w oświetlonym namiocie, więc było mu łatwiej.
Spokojnie pozwolił jej, by się odwróciła. I też zlustrował ją wzrokiem. Szukał głównie czegoś, co mogłoby mu zagrozić. Zatrzymał wzrok na jej plecach... Poświęcił im większą część uwagi. Cóż, uznał w myślach, że byłaby całkiem ładna, jak na jego gust. Ale aktualnie nie miało to dla niego większego znaczenia. Pomyślał chwilę, czy naprawdę zapinać jej suknię, czy po prostu się roześmiać i zabrać ją w tym stanie ubioru, w jakim jest teraz. Nawet krótko się odezwał.
- No. Ładnie. - proste sformułowanie wymruczane przez niego tylko chwilowo powstrzymało go jednak przed kolejną myślą. A mianowicie... plan początkowy. Przecież jest tak drobna, że o wiele łatwiej byłoby ją nieść, aniżeli użerać się i jeszcze uważać, by niczego nie kombinowała. Miała moc, której automatycznie nie lubił, bo była przeciwna jego kontroli ognia.
Zacisnął dłoń w pięść. Tak wyprowadzony cios skierował w stronę potylicy nieświadomej niczego Deleony. Postarał się, by cios był odpowiednio mocny, by straciła przytomność. Wolał ją w takim stanie.